Podróże po Europie

Christiania - idylla czy nieudany eksperyment społeczny?

Mały Amsterdam w środku duńskiej Kopenhagi, czyli niezależna od miasta dzielnica Christiania, znana dziś jest przede wszystkim z możliwości łatwego zakupu miękkich narkotyków i słynnej Pusher Street.

Mimo swojej dzisiejszej renomy, nie tak dawno temu była pełnym kolorytu zagłębiem artystów oraz ludzi idących pod prąd. Co z tego zostało dzisiaj? Sprawdziliśmy to w kwietniu 2016 roku.

[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]

Historia

Wolne Miasto Christiania. Nazwa od razu nastawiająca pozytywnie. Kto nie chciałby być wolnym? Słyszeliście o tym miejscu? W założeniach miał to być idealny świat, małe osiedle położone w samym centrum Kopenhagi, które otrzymało możliwość samostanowienia. A czym miało być to samostanowienie?

[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]

Mieszkańcy mogli samodzielnie ustalać prawa, dbać o dobro wspólne, zwyczajnie być samowystarczalnymi, także ekonomicznie. I żyć spokojnie obok normalnego życia. Brzmi idealnie, prawda? Szczególnie dla pierwszych mieszkańców, europejskich hipisów oraz artystów, którzy otrzymali idealne miejsce do swojego rozwoju.

[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]

Christiania powstała w 1971 roku, gdy to jej obywatele nielegalnie zasiedlili tereny po byłych barakach wojskowych oraz murach miejskich. Mimo starań właściciela terenów, czyli wojska, mieszkańcom udało się pozostać w nowym domu na stałe. W 1989 roku osiedle formalnie uzyskało swoje dzisiejsze prawa.

Dla miasta nie była to duża strata, ten obszar po zakończeniu wojny nie był specjalnie wykorzystywany.

Przez pierwsze lata Christiania rozwijała się dynamicznie, w szczytowych okresach zamieszkiwało ją kilka tysięcy mieszkańców. W środku było kolorowo, ogródki były zadbane i dostarczały pożywienia, ludzie byli szczęśliwi. Mieszkańcy mogli samodzielnie hodować miękkie narkotyki oraz wytwarzać alkohol, a władze się w to nie wtrącały. Każdy mieszkaniec Kopenhagi chcący bez stresu zapalić “skręta” wybierał się właśnie tam.

Brama wyjściowa z Christiani, mieszkańcy mają również poczucie humoru
Brama wyjściowa z Christiani, mieszkańcy mają również poczucie humoru

Wszystko zaczęło psuć się na koniec lat 80 i na początku lat 90, w momencie, gdy rynek narkotykowy zaczął być coraz bardziej dochodowym interesem. Słynną Pusher Street, czyli główną ulicę w miasteczku, zaczęły opanowywać gangi, które wprowadziły większą przemoc oraz sporadycznie pojawiały się informacje o możliwościach zakupu twardych narkotyków. Sami mieszkańcy są przeciwni tym ostatnim, posiadanie twardych narkotyków jest jednym z oficjalnych zakazów wspólnoty.

Mimo nadużyć, kolejne rządy przymykały oko na naruszenia prawa, aż do początku 21 wieku, kiedy to rozpoczął się twardy kurs rządzącej partii konserwatywnej. Od tego czasu dilerzy są inwigilowani i raz na jakiś czas policja przeprowadza obławy. Liczba mieszkańców spadła do mniej niż tysiąca. Oczywiście, policja działa delikatnie i z rozwagą, aby nie spowodować chaosu i nie narobić olbrzymich szkód próbując rozwiązać problem jedynie siłowo.

Niestety, władze są zakładnikiem wcześniejszych liberalnych decyzji, a dilerzy potrafią straszliwie z nich drwić.

Przykład? Na prośbę o bardziej dyskretną sprzedaż narkotyków pojawili się w.. kamuflażu wojskowym.

Christiania dzisiaj

Od razu po wejściu na teren Christianii spotykamy znaki oznajmiające dzisiejsze prawa tego miejsca:

  • brak możliwości robienia zdjęć
  • brak akceptacji dla osób biegających
  • brak akceptacji dla twardych narkotyków

Punkt pierwszy jest dość oczywisty, dilerzy chcą pozostać anonimowi. Punkt drugi również ma sens, jeśli ktoś biegnie, to albo goni, albo ucieka - czyli jest to sygnał, że trzeba się ewakuować. Punkt trzeci ma być odpowiedzią na oskarżenia władz.

[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]

Niestety, dzisiejsza Christianii to obraz daleki od kolorowego świata hipisów i dzieci kwiatów. Szaro, buro, wszystko wygląda niczym scenografia filmu katastroficznego, brak zieleni, zaniedbane domki, ogródki, zaniedbane jest dosłownie wszystko poza dochodową Pusher Street. Jedynym kolorowym i wesołym akcentem są murale, które jednak w otoczeniu reszty sprawiają przygnębiające wrażenie.

Na miejscu spotkamy przede wszystkim trzy typy tubylców.

  • dilerów - dobrze zbudowani, młodzi goście, ubrani w kominiarki oraz ubrania marki StoneIsland. Rozstawieni równo po placu i wzniesieniach, dowożeni samochodami.

  • starszych mieszkańców, żyjących tam od wielu lat - najsmutniejszy widok, starzy ludzie, z czarnymi zębami lub ich brakiem, często przepici, widok przerażający.

  • młodszych, obrotnych, prawdopodobnie nie mieszkających w Christianii - osoby prowadzące tam normalne interesy jak budki z jedzeniem czy sklepy z pamiątki.

Dodatkowo wszędzie kręcą się zdziwieni turyści, którzy oczekiwali zobaczyć oazę i idealny świat, oraz lokalni mieszkańcy chcący zapalić lub zakupić coś na wieczór.

Zdecydowanie lepiej Christiania powinna wyglądać w wakacje, gdy odbywają się tam koncerty i cały obszar "żyje".

[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]

Jeśli osoba postronna miała by określić jak zakończył się ten projekt, wniosek będzie raczej jeden - całkowita porażka. Z początkowych założeń, zgodnie z którymi miało być to miejsce stymulujące artystów, pozostało tylko miejsce prowadzenia dochodowego biznesu handlu narkotykami.

Zwiedzanie Christianii

Christiania w dzień jest bezpieczna, prawdę mówiąc, oprócz dilerów oraz starszych dziwaków, spotkamy tam jedynie turystów oraz mieszkańców Kopenhagi mających ochotę sobie zapalić.

[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]

W nocy podobno również jest bezpiecznie, natomiast nie polecalibyśmy wybierać się tam samodzielnie lub w bardzo małych grupach.

W budkach, u dilerów - możemy na widoku zakupić najróżniejsze specyfiki. W pubach kupimy miejscowe piwo. Jeśli ktoś miałby zamiar tam zakupić cokolwiek, pamiętajcie, że narkotyki są w Danii nielegalne i poza Christianią mogą za nie grozić poważne konsekwencję.

Stanowczo odradzamy robienie zdjęć na Pusher Street, ani nawet nerwowego wyjmowania telefonu przy ludziach w kominiarkach. Oni zdecydowanie nie wyglądają na hipisów i nie będą przebierać w środkach.

A czy warto tam zawitać? Jeśli mamy dużo czasu i chcemy się przekonać, jak to wszystko wygląda, i dodatkowo jesteśmy akurat w pobliżu, to na chwilę można się tam wybrać. W innym wypadku, zdecydowanie szkoda czasu.

[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]
[Christiania - Kopenhaga]

Reklama