Podróże po Europie

Tykocin: atrakcje, zamek, zabytki. Co warto zobaczyć?

Tykocin to jedno z wielu polskich miasteczek, które dawniej odgrywały w historii istotną rolę, a dziś są jedynie cieniem swej dawnej sławy. Trzeba jednak przyznać, że poza kilkoma interesującymi zabytkami miasteczko zachowało niezwykły klimat, dzięki czemu corocznie przyciąga wielu turystów.

W naszym artykule opisaliśmy bardziej i mniej znane atrakcje Tykocina, które warto zobaczyć i zwiedzić w trakcie odwiedzin tego urokliwego miasteczka. Rozpocznijmy jednak od krótkiego wprowadzenia historycznego.

Zamek w Tykocinie
Zamek w Tykocinie

Historia miasta oraz tykocińskiego zamku

Początki i drewniana warownia

Mimo że pierwsze wzmianki o Tykocinie pochodzą z początku XV wieku, to należy jednak przypuszczać, że osadę założono jeszcze wcześniej. Tradycja i starsze badania historyczne wiązały ten fakt z unią w Krewie i zmianą stosunków polsko-litewskich. Dwa do tej pory wrogie organizmy państwowe wchodziły na drogę współpracy, co siłą rzeczy prowadziło do powstania osad mogących kontrolować przyszłe szlaki handlowe.

Wcześniej, w odległości około kilku kilometrów od współczesnych granic miasta, istniał gród założony najprawdopodobniej około XI wieku i zniszczony w XIV wieku. Zdaniem badaczy nie było jednak ciągłości osadniczej pomiędzy średniowiecznym grodem, a Tykocinem zajętym w 1424 roku przez księcia mazowieckiego Janusza.

Energiczny władca w latach 1424-25 przeprowadził akcję lokacyjną Tykocina, ale niedługo potem miasto znalazło się w granicach Wielkiego Księstwa Litewskiego. Kilka lat później otrzymał je ród Gasztołdów, który zarządzał miastem przez ponad sto lat. Gasztołdowie sprowadzili do Tykocina osadników żydowskich, dokładając tym samym kolejny element do wielokulturowego charakteru miasta.

Gasztołdowie wznieśli pierwszy, drewniany zamek w Tykocinie. Warownia ta została spalona około 1519 roku podczas walk Radziwiłłów z Gasztołdami. Długoletni spór pomiędzy dwoma możnymi rodzinami zakończyło dopiero małżeństwo Stanisława Gasztołda, jak się okazało ostatniego przedstawiciela rodu, z Barbarą Radziwiłłówną. Ponieważ para nie doczekała się męskiego potomstwa, to po śmierci litewskiego magnata wszystkie ich włości weszły w skład majątku króla Zygmunta Starego, a ten wysłał do miasta swojego syna Zygmunta Augusta.

Tykocin w czasach ostatniego Jagiellona

W Tykocinie pozostała wdowa po ostatnim z Gasztołdów Barbara Radziwiłłówna. Ta piękna i niezwykle ambitna kobieta nawiązała, zakończony ślubem, romans z królem Polski Zygmuntem II Augustem. Związek ten budził niemałe kontrowersje, również wśród najbliższej rodziny władcy, a magnateria uznała go wręcz za mezalians (w tamtych czasach śluby władców z ich poddanymi nie należały do nazbyt częstych). Już wcześniej Tykocin przeszedł na własność króla, ale może to właśnie miłość sprawiła, że władca zaczął częściej bywać w tych okolicach. Król wzniósł tutaj renesansowy zamek o wymiarach około 60 na 70 m, w którym umieścił przywiezioną z Wilna bibliotekę, artylerię i prywatny skarbiec. Z powodu przechowywanych w nim kosztowności oraz uzbrojenia zamek został silnie ufortyfikowany - posiadał cztery wieże oraz otaczał go dodatkowy pierścień ceglanych murów wraz z fosą.

Ozdobą zamku były wspaniałe arrasy, czyli bogato zdobione dywany ścienne wykonane przez niderlandzkich mistrzów, które po śmierci władcy trafiły do Krakowa i wymieszały się z arrasami wawelskimi. Nowo wzniesiony zamek pełnił także funkcję arsenału, gdzie przechowywano niemałą część ze wszystkich armat należących do Rzeczypospolitej. Dziś może wydawać się to dziwne, ale gdybyśmy spojrzeli na mapę państwa polsko-litewskiego z połowy XVI wieku, to od razu zauważymy, że Tykocin leżał w jego środku. Centralne położenie oraz bezpośredni dostęp do rzeki pozwalały na szybkie przetransportowanie uzbrojenia w razie wybuchu wojny z którymś z sąsiadów.

W międzyczasie Zygmunt August mianował starostą miasta Łukasza Górnickiego, wybitnego humanistę, pisarza, twórcę polskiej parafrazy "Dworzanina" Baldassare Castiglione.

Kiedy władca zmarł w 1572 roku w pobliskim Knyszynie ciało monarchy przeniesiono do Tykocina (przyczyną była panująca w Knyszynie zaraza). Na ciekawostkę zasługuje fakt, że umierający Zygmunt II August jeszcze dzień przed śmiercią myślał o rozbudowie miasta. Łukasz Górnicki wspominał iż ciężko chory król nakazał mu przywieźć sobie plany Tykocina.

Śmierć Zygmunta Augusta, który nie pozostawił męskiego potomka, oznaczała kres dynastii Jagiellonów oraz początek długiego procesu wyboru nowego króla. Zgodnie z tradycją pochówek zmarłego władcy powinien odbyć się razem z ceremonią koronacji nowego, więc ciało monarchy spoczywało w tutejszym zamku przez ponad rok w oczekiwaniu na przyjazd do Polski Henryka Walezego. Ostatni Jagiellon w swoją ostatnią podroż udał się w 1573 roku, kiedy to wystawny kondukt pogrzebowy odprowadził jego szczątki do Krakowa.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że ciało króla nie zostało pozostawione naturalnym procesom gnicia. Chcąc zapobiec rozkładowi poddano je mumifikacji poprzez wyjęcie z niego wszystkich wnętrzności i zastąpienie ich... szyszkami chmielu oraz ziarnem jałowca, a całość według legendy zakonserwowano miodem. Podobno tak potraktowane zwłoki do dziś dzień znajdują się w dobrym stanie! Niemały problem stanowił też majątek bezdzietnie zmarłego króla. Mimo że teoretycznie wszystkie dobra przechowywane na zamku spisano (stąd wiemy chociażby, że arrasów miało być ponad 50) i przewieziono następnie do Krakowa, to nie ma pewności, czy część kosztowności nie została zrabowana.

Dalsze dzieje

Kolejni władcy potwierdzali przywileje miasta, a Zygmunt III Waza rozbudował tutejszy zamek czyniąc go jedną z najnowocześniejszych twierdz tej części kraju. Najważniejszą ze zmian było rozebranie ceglanego muru zewnętrznego i zastąpienie go czterema ziemnymi bastionami połączonymi murem ziemnym. Rozwiązanie to miało wymiar praktyczny i pozwalało na skuteczniejszą obronę przed artylerią.

Niestety zygmuntowskie umocnienia zostały mocno nadwątlone podczas potopu szwedzkiego, kiedy Tykocin kilkakrotnie przechodził z rąk do rąk. Ostatecznie odbiły go oddziały dowodzone przez Pawła Sapiehę, ale było to pyrrusowe zwycięstwo. Polacy zdobyli zamek wykorzystując zimowe warunki pogodowe oraz zamrożoną fosę, po której swobodnie przedostali się pod mury warowni. W trakcie oblężenia obrońcy wysadzili jednak niemałą część zamku powodując śmierć nawet kilkuset atakujących oraz doprowadzając obiekt do ruiny (stracono nawet 3/4 zabudowy). Dramatyczne losy jednego z oblężeń, śmierć na zamku księcia Janusza Radziwiłła i wysadzenie twierdzy w powietrze opisał Henryk Sienkiewicz w "Potopie".

**W następnych latach Tykocin stał się własnością Stefana Czarnieckiego, bohatera polskiego hymnu narodowego. Rozpoczęła się odbudowa zamku, dzięki której odzyskał on dawny blask. Po jego śmierci zamek trafił w ręce córki Aleksandry, która poślubiła marszałka Jana Klemensa Branickiego. Dziś ród Branickich kojarzony jest przede wszystkich z ich pałacem w Białymstoku, ale ich pierwszą siedzibą na Podlasiu był właśnie Tykocin.

W 1705 roku król August II Mocny ustanowił tu Order Orła Białego, jednak miasto, mimo prób rozbudowy, powoli traciło na znaczeniu. Ostateczny kres dawnej warowni przypadł na 1734 rok. W trakcie wojny domowej podpalili go zwolennicy Stanisława Leszczyńskiego, a niedługo później został rozebrany z rozkazu Jana Klemensa Branickiego.

Braniccy próbowali ożywić podupadającą osadę projektując układ rynku, kramów i fundując nowy kościół. Pozyskane z rozbiórki zamku cegły wykorzystali do budowy wspomnianego kościoła, nowego klasztoru Bernardynów oraz urzędu miasta. Na nic to się jednak zdało, gdyż rozbiory Polski i wzrost znaczenia Białegostoku doprowadziły do dalszego regresu Tykocina. 


Tykocin - most na Narwi
Tykocin - most na Narwi

Wiek XIX i XX

W 1831 roku doszło w Tykocinie do bitwy powstańców z oddziałami rosyjskimi. Odważny i gwałtowny atak polskich oddziałów doprowadził do zdobycia wszystkich mostów na Narwi i zajęcia miasta. Ciekawostką jest fakt, że po stronie rosyjskie walczyły oddziały fińskie, a obraz fińskiego malarza Roberta Wilhelma Ekmana przedstawiający starcie jest do dziś dobrze znany w Finlandii. Był to jeden z ostatnich sukcesów Polaków na tych terenach. Miasto wróciło pod rządy Rosjan na prawie sto lat. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę mieszkało tu jedynie 2200 mieszkańców (dla porównania w pobliskim Białymstoku żyło ponad 70 tysięcy ludzi). W 1935 roku w mieście doszło do zamieszek - mieszkańcy stanęli w obronie miejscowego księdza, który został aresztowany za krytyczny stosunek do żałoby narodowej po śmierci Józefa Piłsudskiego. Doszło do kilkudniowych starć z policją i dopiero interwencja kurii uspokoiła sytuację.

Po kampanii wrześniowej Tykocin znalazł się pod okupacją sowiecką. W 1941 roku do miasta wkroczyli Niemcy i od razu rozpoczęli eksterminację ludności żydowskiej. W ciągu dwóch dni wymordowano niemal całą społeczność żydowską. Okupację przetrwało jedynie kilkunastu tykocińskich Żydów.

Po 1945 roku w okolicach Tykocina prężnie działała antykomunistyczna partyzantka. 30 sierpnia 1945 roku "Żołnierze Wyklęci" przeprowadzili udaną akcję spalenia posterunku MO. W 1950 roku zniszczone z powodu działań wojennych miasto utraciło prawa miejskie, które odzyskało dopiero w 1993 roku.

Dziś Tykocin liczy sobie niewiele ponad dwa tysiące mieszkańców. Z roku na rok, dzięki licznym zabytkom i malowniczemu położeniu, ściąga coraz więcej turystów.

Zwiedzanie Tykocina

Na poznanie Tykocina wystarczy nam około pół dnia. Miasto zachowało oryginalny układ przestrzenny z rozległym rynkiem. Większość najważniejszych zabytków znajduje się w ścisłym centrum miasteczka, a nawet te leżące na obrzeżach nie wymagają zbyt długiego spaceru. Lekkim zaskoczeniem dla turystów niezapoznanych z topografią miasta może być jedynie fakt, że odbudowany zamek stoi po przeciwnej stronie rzeki, tuż przy drodze.

Mniej oczywistym sposobem na zwiedzanie Tykocina jest spacer śladami drewnianej zabudowy. Niestety, z każdym rokiem obiektów znajdujących się w dobrym stanie jest coraz mniej lub po prostu znikają z tutejszego krajobrazu. Nie powinniśmy też pominąć dziedzictwa pozostałego po zamieszkującej dawniej Tykocin licznej społeczności żydowskiej.

Tykocin: atrakcje, zabytki, ciekawe miejsca. Co warto zobaczyć?

Kościół parafialny św. Trójcy

Tykociński kościół parafialny zbudowany został w latach 1742-1750 na miejscu dawnego kościoła drewnianego, z wykorzystaniem materiałów pozyskanych z rozebranego zamku. Świątynia charakteryzuje się nietypową fasadą (dwie wieże połączone ćwierćkolistymi arkadami z kościołem) inspirowaną ówczesnymi rezydencjami magnackimi regionu. Świątynię ufundował Jan Klemens Branicki, uważany za jednego z największych polskich magnatów XVIII wieku.

Wnętrze podzielone na trzy nawy stanowi jeden z najświetniejszych przykładów sztuki rokokowej regionu. Zdobią je przepiękne architektoniczne i figuralne polichromie (wykonane przez Sebastiana Ecksteina) oraz siedem ołtarzy (jeden w nawie głównej, sześć w bocznych). Z XVIII wieku pochodzą również tykocińskie organy. We wnętrzu świątyni odnajdziemy także portrety ślubne Jana Klemensa Branickiego oraz jego małżonki Izabeli z Poniatowskich (siostry ostatniego króla Polski).

Podnosząc głowę w momencie wkroczenia do świątyni możemy natrafić na nietypowy widok, gdyż nad wejściem zawieszono proporzec z charakterystycznym znakiem falangi należący dawniej do Stronnictwa Narodowego. Pochodzi on z czasów zamieszek, jakie wybuchły w mieście po śmierci Józefa Piłsudskiego, i budzi pewne kontrowersje zarówno wśród części mieszkańców Tykocina, jak i turystów.

Kościół na rynku w Tykocinie
Kościół na rynku w Tykocinie

Rynek z pomnikiem Stefana Czarnieckiego

Tykociński rynek posiada charakterystyczny kształt trapezu. Jego pierwotne plany stworzono po pożarze miasta z 1656 roku, ale ostateczny kształt nadano mu w XVIII wieku. Wtedy też w 1763 roku wystawiono pomnik hetmana Stefana Czarnieckiego ufundowany przez jego ostatniego potomka hetmana wielkiego koronnego Jana Klemensa Branickiego. Jest to jeden ze starszych, zachowanych świeckich pomników w Polsce (starsza jest jedynie Kolumna Zygmunta w Warszawie!).

Francuski rzeźbiarz pracujący nad pomnikiem wzorował się na portrecie dostarczonym przez Branickiego. Pierwotnie buława trzymana w ręce Czarnieckiego była pozłacana prawdziwym złotem, ale od tamtego czasu została ona kilkukrotnie rozkradziona przez wojska rosyjskie i następnie podmieniona.

Wokół rynku zobaczymy kilka zabytkowych, w tym drewnianych, budynków.

Pomnik hetmana Czarnieckiego
Pomnik hetmana Czarnieckiego

Muzeum w zabytkowym domu

Jednym z najbardziej interesujących obiektów stojących wokół rynku jest drewniany dom leżący po północnej stronie placu (adres: Plac Czarnieckiego 10). Mimo że w swojej obecnej formie pochodzi on dopiero z 1885 roku, to jego twórca Maksymilian Kizling wzorował się na istniejącej wcześniej w tym samym miejscu oficynie dworskiej zbudowanej w 1766 roku dla Jana Klemensa Branickiego. Dawna oficyna była jednym z dwóch miejsc, gdzie magnat zatrzymywał się wraz z dworem w trakcie odwiedzin Tykocina.

Z oryginalnego domu zachowała się prawdopodobnie piwnica oraz ceglana podłoga w sieni. Budynek podzielony jest symetrycznie na dwa niezależne mieszkania ze wspólną sienią. Obecnie lewa część budynku pełni funkcje wystawowe - w środku zorganizowano niewielkie muzeum przybliżające życie mieszkańców Tykocina. Wejście jest darmowe, ale warto zostawić od siebie datek na dalsze funkcjonowanie placówki.

Alumnat

Ten nietypowy budynek jest jedynym zachowanym alumnatem na ziemiach polskich i jednocześnie najstarszym murowanym zabytkiem Tykocina. Dawniej pełnił on funkcję szpitala oraz przytułku dla żołnierzy weteranów. Mimo licznych zniszczeń i zmian architektonicznych (rozebrano charakterystyczne baszty) przetrwał do dziś. Mieści się tu restauracja i hotel. Alumnat zagrał w serii filmów Jacka Bromskiego pt. "U Pana Boga…".

Warto rzucić okiem na urokliwy wewnętrzny dziedziniec z drzewem pośrodku.

Wielka Synagoga

Z zabytków związanych z ludnością żydowską wymienić należy popularną "Wielką" i "Małą" Synagogę. Ta większa wybudowana w 1642 roku stanowiła powód do dumy dla tykocińskich Żydów. W inwentarzu miejskim znajduje się wzmianka, że ta świątynia uznawana była za "pierwszą po krakowskiej w Koronie". Budowla została zdewastowana przez Niemców oraz przez władze PRL (umieszczono tu magazyn nawozów sztucznych).

Szczęśliwie w ostatnich latach udało się przywrócić synagodze jej pierwotny wygląd. Po zdjęciu warstw nowszej farby odsłonięto najstarsze polichromie z tekstami modlitw, z których niektóre pamiętają XVII wiek. Centrum świątyni stanowi monumentalna bima (charakterystyczne podwyższenie w świątyniach judaistycznych). Zwiedzając zabytek trudno też przejść obojętnie obok odbudowanej szafy służącej do przechowywania zwojów Tory (zwanej aron ha-kodesz, czyli "święta arka").

Synagoga w Tykocinie
Synagoga w Tykocinie

Na pierwszy rzut oka nieco szokujący może wydawać się pastelowy kolor zewnętrznej fasady synagogi. Warto jednak podkreślić, że są to oryginalne kolory świątyni, które określono na podstawie przeprowadzonych prac odkrywkowych.

Muzeum w Tykocinie: zwiedzanie Wielkiej Synagogi

Dziś w Wielkiej Synagodze mieści się oddział Muzeum Podlaskiego w Białymstoku. Oprócz głównej sali modlitewnej (Sali Wielkiej) na odwiedzających czekają wystawy przybliżające judaizm oraz wystawy tymczasowe. Na spokojne zwiedzenie zabytku najlepiej zaplanować pomiędzy 30 a 45 minut.

Podczas wizyty warto porozmawiać z jednym z pracowników, który może opowiedzieć nam o trochę ciekawostek o Wielkiej Synagodze oraz o samym Tykocinie.

Dom Talmudyczny (Mała Synagoga)

Dom Talmudyczny, znany lepiej jako Mała Synagoga, powstał pod koniec XVIII stulecia jako miejsce do modlitwy oraz studiowania świętych ksiąg judaizmu. Budynek nie przetrwał II wojny światowej. Odbudowano go w latach siedemdziesiątych z przeznaczeniem na placówkę muzealną. W środku prezentowane są różne wystawy związane z historią Tykocina, w tym wystawa poświęcona Zygmuntowi Glogerowi.

Na tyłach Małej Synagogi odnajdziecie popularną wśród turystów restaurację Tejsza, która skupia się na kuchni żydowskiej. My zamówiliśmy u nich wyłącznie desery, więc nie możemy się w żaden sposób odnieść do serwowanych tam dań głównych.

Kaczorowo: dawna dzielnica żydowska

Przedwojenny Tykocin był zaludniony przez dwie liczne społeczności: chrześcijan oraz wyznawców judaizmu. Społeczność żydowska w XVIII wieku stanowiła ponad połowę mieszkańców, a w XIX stuleciu nawet około 70% ludności miasta. Żydzi tykocińscy należeli do dobrze sytuowanych i zajmowali się handlem, rzemiosłem oraz wytwórstwem. Zamieszkiwali oni dzielnicę (inaczej szetl) nazywaną potocznie Kaczorowem, która ciągnęła się aż do dzisiejszej ulicy Holendry.

Najważniejszymi śladami po ich bytności są opisywane już Wielka i Mała Synagoga. Kolejnym dowodem na powodzenie lokalnej społeczności żydowskiej są murowane kamieniczki stojące przy ulicy Piłsudskiego. Innym śladem po dawnych mieszkańcach jest drewniany dom znajdujący się pod adresem Kaczorowska 1. Na prawej ścianie jego werandy zobaczycie ułożoną ze szprosów gwiazdę Dawida.

Tuż obok Wielkiej Synagogi stoi hotel i restauracja Villa Regent, która powstała we wzniesionym w XIX wieku domu należącym do 1941 roku do rodziny dr Abrahama Turka, społecznika i szanowanego mieszkańca Tykocina. Syn Abrahama Mojżesz również był lekarzem praktykującym w Tykocinie - jego przychodnia oraz dom mieściły się naprzeciwko klasztoru Bernardynów. Karierę obu zniszczyła druga wojna światowa, którą obaj szczęśliwie przeżyli - ojciec został jednak wywieziony do Kazachstanu, a syn ukrywał się w okolicznych polach i lasach.

Zamek w Tykocinie

Leżący na prawym brzegu Narwi (po przeciwnej stronie niż miasto) zamek jest trzecim obiektem tego typu wzniesionym w Tykocinie. Pierwszym była drewniana warownia zbudowana przez litewski ród Gasztołdów w pierwszej połowie XV wieku. Zastąpił ją ceglany zamek wzniesiony na zamówienie króla Zygmunta Augusta, który posiadał strategiczne znaczenie dla ówczesnego Rzeczypospolitej - mieściły się w nim arsenał koronny oraz skarbiec. Zamek po śmierci ostatniego z Jagiellonów był kilkukrotnie niszczony i przebudowywany, aż w 1734 roku ostatecznie go rozebrano (a zdobyty w ten sposób materiał posłużył m.in. do budowy kościoła parafialnego) i z dawnej twierdzy pozostały jedynie fundamenty.

Na swój kolejny zamek Tykocin musiał poczekać ponad 250 lat. Po II wojnie światowej odsłonięto fundamenty dawnej warowni i zachowane piwnice. W takiej formie przetrwał on do roku 2002, kiedy to właściciel tych terenów Jacek Nazarko rozpoczął odbudowę zamku mającego pełnić funkcję hotelu oraz restauracji. Zanim wbito pierwszą łopatę przeprowadzono zaawansowane badania archeologiczne w trakcie których odnaleziono pozostałości nie tylko po ceglanym, ale też drewnianym zamku. Odbudowany obiekt stanął na fundamentach starego (jeśli dobrze się przypatrzymy, możemy wypatrzyć nawet fragmenty wcześniejszej warowni).

Trudno jednak powiedzieć, jak bardzo wygląd dzisiejszego zamku odbiega od pierwotnej formy. Nie przetrwały niestety żadne monety czy malowidła z wizerunkiem przedrozbiorowej warowni; podczas odbudowy wspierano się badaniami archeologicznymi oraz odnalezionymi planami.

W chwili obecnej w zrekonstruowanych pomieszczeniach mieści się niewielkie muzeum, hotel i restauracja. Na terenie zamku odbywa się też rekonstrukcja historyczna walk z czasów potopu szwedzkiego.

Zwiedzanie zamku w Tykocinie

Zamek oddalony jest o kilkaset metrów od centrum miasta i znajduje się przy drodze wylotowej na Knyszyn. Jego dziedziniec jest ogólnodostępny, a dla pragnących dowiedzieć się więcej o historii warowni oraz zwiedzić muzeum organizowane są około 40-50 minutowe wycieczki z przewodnikiem. Dokładne godziny zwiedzania oraz ceny biletów sprawdzicie na tutaj.

Zwiedzanie tykocińskiego zamku składa się z trzech części. Najwięcej czasu zajmuje wizyta w niewielkim muzeum utworzonym w podziemiach obiektu, które skupia się na najważniejszych okresach w historii zamku i miasta. W kilku gablotach zaprezentowano tu nieliczne artefakty odnalezione podczas badań archeologicznych (takie jak XVI-wieczna cegła czy drewniany fragment pierwszego zamku). Oprócz nich na odwiedzających czekają pojedyncze elementy uzbrojenia (w tym kula armatnia z XVI wieku) oraz strojów wojskowych pasujących do opisywanych wydarzeń. Przez całą wizytę w muzeum przewodnik opowiada i prezentuje eksponaty.

Następnie udajemy się do tzw. Sali Szklanej. Jej ozdobą jest wierna replika bogato zdobionego pieca kaflowego o wysokości ponad 4,5 m (dawniej na zamku mogło istnieć nawet 20 tego typu urządzeń). Zabytek odtworzono dzięki wysiłkom profesor Marii Dąbrowskiej z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN, która przywróciła go do życia wykorzystując ponad 1000 oryginalnych fragmentów odnalezionych w trakcie prac archeologicznych. Oryginalny piec powstał w pierwszej połowie XVII wieku z inicjatywy namiestnika królewskiego Krzysztofa Wiesiołowskiego. Ozdobiono go powiązanymi z nim herbami oraz prawdopodobnie scenami przedstawiającymi bitwę pod Grunwaldem, w której brali udział jego przodkowie. Z Salą Szklaną (nazwaną tak z powodu szkła pokrywającego piec) sąsiaduje niewielkie pomieszczenie z wystawą poświęconą Orderowi Orła Białego.

Na koniec wchodzimy na jedną z wież (z odtworzonym więzieniem), ze szczytu której rozpościera się widok na panoramę okolicy. Nie zapomnijcie też spojrzeć w dół, gdzie zobaczycie gniazdo bocianie (co w sezonie letnim daje możliwość obserwacji ptaków).

A czy warto wybrać się na wycieczkę? Naszym zdaniem tak, chociażby tylko po to, żeby obejrzeć wspaniały piec kaflowy. Z drugiej jednak strony warto pamiętać, że odtworzono wyłącznie bryłę zamku i nie zobaczymy w nim żadnych pomieszczeń imitujących oryginalne sale czy apartamenty królewskie.

Pomnik Orła Białego

Naprzeciwko gmachu Urzędu Miejskiego w Tykocinie stoi pomnik przypominający o ustanowieniu Orderu Orła Białego, czyli najwyższego polskiego odznaczenia, które do dziś przyznawane jest za wybitne zasługi dla Rzeczypospolitej. Odlana w brązie rzeźba powstała w 1982 roku z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Tykocińskiej i swoim wyglądem nawiązuje do drewnianego monumentu odsłoniętego w tym miejscu w 1919 roku z okazji odzyskania niepodległości.

Order Orła Białego został ustanowiony przez króla Augusta II Mocnego na zamku w Tykocinie w listopadzie 1705 roku. Były to pierwsze lata wielkiej wojny północnej, a polski król miał być przyjmowany na zamku przez... rosyjskiego cara Piotra Wielkiego!

Wiatrak

U zbiegu ulic Klasztornej i Kochanowskiego zachował się jeden z czterech wiatraków należących przed wojną do członków społeczności żydowskiej. Jest to wiatrak typu koźlak o wysokości niemal 13 m i podstawie 6,5 na 7 m.

Po wojnie obiekt został zakupiony przez Franciszka Mieńko, a w latach dziewięćdziesiątych prawa do niego przejął tykociński Urząd Miejski. W 2020 roku zabytek nie posiadał śmigła.

Szlakiem drewnianej zabudowy Tykocina

Jedną z nietypowych atrakcji Tykocina jest możliwość wybrania się na krótki spacer szlakiem architektury drewnianej, z której dawniej słynęło miasto - około 1860 roku w Tykocinie istniało 440 domów, z czego zaledwie 47 było murowanych!. Proporcja ta oczywiście na przestrzeni ostatnich ponad 150 lat uległa zmianie. Mimo że domów powstałych z drewna z każdym rokiem jest coraz mniej, a te istniejące często popadają w ruinę, to podczas niedługiego spaceru możemy natrafić na kilkanaście zachowanych obiektów. Z drewna wznoszono też obiekty gospodarcze (m.in. wiatraki, magazyny, spichrze), ale niewiele takich obiektów przetrwało.

Chcąc zobaczyć zachowane drewniane budynki najlepiej jest ruszyć z rynku ulicą 11 Listopada, a następnie obejść miasto ulicami: Ogrodową, Zacerkiewną, Szkolną, Zagumienną, Kochanowskiego, Klasztorną, Jordyka, Choroszczańską, Kaczorowską i Piłsudskiego. Pierwszy z wartych uwagi budynków znajdziemy już naprzeciwko Urzędu Miasta (adres: ul. 11 Listopad 25). Bardziej szczegółową rozpiskę zabytków (adresy oraz krótki opis) na Szlaku Architektury Drewnianej Tykocina znajdziecie tutaj. Niestety, w 2020 niektóre z opisanych domów już nie istniały.

Kilka drewnianych budynków (znajdujących się jednak w dość kiepskim stanie) zobaczymy też w odchodzącej od Starego Rynku trawiastej uliczce Zatylnej.

Klasztor Bernardynów oraz epitafium Łukasza Górnickiego

Kolejnym kompleksem wzniesionym w trakcie przebudowy zainicjowanej w XVIII wieku przez Jana Klemensa Branickiego był zespół klasztorny Bernardynów, który zbudowano w stylu barokowym z wykorzystaniem materiałów uzyskanych przy rozbiórce historycznego zamku. Nowy klasztor stanął w miejscu dawnego dworu Zygmunta Augusta. Będąc w okolicy warto spróbować zajrzeć do wnętrza kompleksu, gdzie przechowywana jest m.in. gotycka rzeźba przypisywana Witowi Stwoszowi.

Nie każdy z odwiedzających Tykocin zdaje sobie sprawę, że historia klasztoru Bernardynów sięga XV wieku i pierwotnie znajdował się on całkowicie innym miejscu - na wysepce leżącej na prawym brzegu Narwi, niedaleko zamku Zygmunta Augusta. Jego przenosiny wymusił przede wszystkim fakt, że na przestrzeni wieków był on wielokrotnie zalewany. Jednym z ostatnich śladów po oryginalnym kompleksie jest tablica pamiątkowa poświęcona Łukaszowi Górnickiemu, którą przy drodze prowadzącej do klasztoru ufundowali jego synowie.

Krzyż wraz z tablicą z epitafium w języku łacińskim znajduje się po prawej stronie drogi prowadzącej w stronę odbudowanego zamku.

Pozostałości po dawnym kirkucie

Na zachodnich obrzeżach Tykocina zachowały się pozostałości po dawnym cmentarzu żydowskim (kirkucie). Spoglądając na porośnięte trawą pole, z nielicznymi przewróconymi, połamanymi lub zarośniętymi macewami (nagrobkami), aż trudno uwierzyć, że znajdował się tu najstarszy kirkut na Podlasiu, którego historia sięga 1522 roku.

Aby zobaczyć resztki zrujnowanej nekropolii powinniśmy podejść do cmentarza od strony ulicy Holendry.

W zdecydowanie lepszym stanie zachował się kirkut leżący w sąsiedniej wsi Knyszyn.

Kaplica grobowa rodziny Glogerów

Na tykocińskim cmentarzu komunalnym zobaczymy z kolei zabytkową kaplicę rodu Glogerów. Wzniósł ją około 1885 roku Zygmunt Gloger, polski historyk oraz autor encyklopedii poświęconej kulturze staropolskiej. W środku spoczęli jego rodzice - Jan (założyciel historycznego browaru) i Michalina - oraz brat.

Dwór Pentowo, czyli Europejska Wieś Bociania

Niecałe dwa kilometry na zachód od Tykocina, nad starorzeczem Narwi, leży Dwór Pentowo, który w 2001 roku otrzymał od fundacji Euronatur zaszczytny tytuł Europejskiej Wsi Bocianiej (przyznawany tylko jednemu miejscu w danym kraju). Bociania historia dworu rozpoczęła się od huraganu, który nawiedził majątek w 1992 roku i siał spustoszenie wśród rosnących na jego terenie drzew. Jego efekt końcowy był jednak zaskakujący, gdyż poharatane drzewa okazały się wymarzonym środowiskiem dla bocianów, które zaczęły stopniowo zajmować połamane konary oraz wierzchołki i budować na nich gniazda.

Z czasem zabrakło wolnych drzew, więc ptaki zaczęły przejmować również budynki gospodarcze. Dziś na niewielkim obszarze istnieje tu kilkadziesiąt zasiedlonych gniazd, z których co roku do ciepłych krajów odlatuje ponad 100 osobników. Co ciekawe - jedno gniazdo bocianie waży średnio niemal 400 kg!

Dla odwiedzających przygotowano ścieżkę dydaktyczną pozwalającą na obserwację ptaków (wraz z punktami widokowymi) oraz wystawę w budynku nazywanym Galerią Bocianią. Atrakcja czynna jest w sezonie letnim, a bilety nie należą do drogich.

Warto w tym miejscu wspomnieć kilkoma słowami o samym Dworze Pentowo, który od ponad stu lat należy do rodziny Toczyłowskich herbu Samson. Obecny budynek z dębowego drewna stanął na fundamentach poprzedniego, który spłonął na chwilę przed 1900 rokiem. Do majątku przynależy również stajnia. To właśnie z tradycjami hodowli koni związana jest nazwa dworu - słowo Pentowo (lub Pętowo) wywodzi się od sznurów, jakimi wiązano rumaki przed wypuszczeniem na okoliczne pastwiska. Dziś na miejscu organizowane są lekcje jazdy konnej. Więcej o atrakcjach Dworu Pentowo przeczytacie na ich oficjalnej stronie internetowej

Gdzie zjeść w Tykocinie?

Pierogarnia Tykocińska

Zwiedzając Tykocin warto odnaleźć chwilę i wybrać się do niewielkiej Pierogarni Tykocińskiej. Lokal ten posiada zaledwie kilka stolików i często formują się przed nim kolejki, ale serwowane w środku potrawy rekompensują czas spędzony na oczekiwaniu. Co warte wspomnienia, podchodząc do kolejki byliśmy pewni, że przed nami są wyłącznie turyści - a okazało się, że na swoją kolei czekają przede wszystkim mieszkańcy miasta oraz okolicy.

My zamówiliśmy rosół grzybowy z pierożkami pielmieni (w naszej zupie były trzy) oraz pierogi z kozim serem z ziemniakami (podawane z okrasą z pieczonej papryki). Oba dania były naprawdę obfite - samą zupą spokojnie można się najeść, a pierogów wyszło około 11. Rosół polecił nam zresztą mieszkaniec okolicy, który pokonał 40 km wyłącznie po to, żeby go zjeść.

Do picia polecamy Pigwoniadę - przepyszny i produkowany lokalnie napój, który dostępny jest w różnych sklepach i restauracjach na Podlasiu.

Reklama