Brugia to niezwykłe miasto położone w północno-zachodniej Belgii jest określane mianem flamandzkiej Wenecji. Jak nietrudno zgadnąć, wszystko za sprawą rozbudowanej sieci kanałów, przecinających najważniejsze jego aleje.
Dzięki rozwiniętej sieci „wodnych uliczek” z powodzeniem zwiedzicie niemal całe miasto, ciesząc oczy malowniczymi, urzekającymi widokami. Cechą charakterystyczną Brugii jest wspaniała, doskonale zachowana średniowieczna architektura i zabudowa. Historyczne centrum miasteczka znajduje się od 2000 roku na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
Informacje i ciekawostki
Jak to zazwyczaj bywa, w średniowieczu brugijskie kanały pełniły ważną rolę w gospodarce i transporcie. Dzięki nim możliwa była wymiana handlowa z krajami położonymi wokół Morza Śródziemnego.
Współczesna Brugia jest istnym rajem dla zakochanych. Głównie za sprawą nastrojowych, wąskich uliczek, urokliwych mostków i romantycznych kafejek i restauracji. Nie zapominajmy również o sławnych kanałach – baśniowa wycieczka łodzią i zwiedzanie miasta z perspektywy wody to niezbędne punkt na liście do podczas wizyty w miasteczku.
Flamandzka Wenecja
Trzeba przyznać, że ruch wodny w Brugii jest dość spory. Po kanałach poruszają się nie tylko romantyczne łódeczki, ale również spore barki, przewożące turystów. Co ciekawe, bez względu na porę dnia są one tak samo wypełnione. Wycieczka statkiem może być więc mało komfortowa dla wszystkich, którzy nie lubią tłumu i ścisku. Rejs trwa około 30 minut i kosztuje około 8 euro. Taka atrakcja da Wam niezwykłą możliwość podziwiania najważniejszych zabytków, zaułków i zakamarków z kompletnie innej perspektywy.
Uważajcie tylko na wyjątkowo niskie mosty. Osobom słusznego wzrostu sugerujemy zabezpieczenie swoich głów przed spotkaniem z jednym z nich. Jeśli będziecie mieli szczęście dostrzeżecie pływające w kanałach łabędzie, które czynią Brugię jeszcze bardziej magiczną i bajkową. Wiele z nich spotkać można w Jeziorze Miłości, które znajduje się na trasie „wodnej wycieczki”. Choć bardziej przypomina ono dyskusyjnej urody staw niż jezioro, zdecydowanie warto je odwiedzić.
Brugijskie łabędzie niosą ze sobą pewną legendę. W 1488 roku mieszkańcy Brugii wykonali egzekucję jednego z jego zarządców - Pietera Lanchals. Jego nazwisko oznaczało „długa szyja”, a w rodowym herbie dumnie widniała postać łabędzia. Jego śmierć tak rozzłościła ówczesnego władcę – Maksymiliana I Habsburga, któremu podlegał Lachals, że postanowił on ukarać mieszkańców miasta. W jaki sposób? Aby zachować pamięć o swoim podwładnym, nakazał im, aby aż po wieczność trzymali na kanałach miasta te pełne uroku białe ptaki.
Jeśli to możliwe, wybierzcie się na spacer po czarujących brugijskich uliczkach już po zmroku. Miasto czaruje niezwykłą atmosferą, nieporównywalną z tą, panującą za dnia. Charakterystycznym punktem Brugii jest ponad 80-metrowa wieża Belfort. Nie wszyscy wiedzą, że częścią wieży jest mechanizm złożony z 47 dzwonów, które zostały zbudowane, aby obwieszczać mieszkańcom najważniejsze wydarzenia i przekazywać informacje – każdy dzwon posiada swój unikalny ton, niosący ze sobą inną wiadomość.
Jeśli jakimś cudem zgubicie się pośród wąskich uliczek miasta, koniecznie wypatrujcie wysokiej wieży i w jej stronę kierujcie swoje kroki.
Spacerując po Brugii można odnieść wrażenie, że w nikomu nieznany, magiczny sposób przenieśliśmy się w czasie i z XXI wieku trafiliśmy nagle do wieku XIX. Równie prawdopodobny byłby scenariusz, że oto wpadliśmy w sam środek hollywoodzkiej, historycznej superprodukcji.
Wszystkim, którzy nie mogą obecnie wybrać się w podróż do magicznej Brugii polecamy obejrzenie filmu, który przybliży Wam wspaniały klimat miasta. Mowa tutaj o produkcji „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj” z 2008 roku.