Islandia zimą - co zobaczyć, czy warto jechać? Praktyczny poradnik
Zorza polarna, jaskinie lodowcowe, oszałamiający śnieżny krajobraz - a do tego szansa na upolowania lotów w dwie strony w niskiej cenie. Islandia wydaje się być wręcz wymarzonym kierunkiem na zimowy wypad.
Wyprawa do krainy lodu i ognia pomiędzy listopadem a marcem ma wiele zalet, ale musimy też liczyć się z różnymi niedogodnościami oraz specyfiką islandzkiej zimy. Dlatego prawidłowym pytaniem nie jest czy warto jechać na Islandię w zimę, bo odpowiedź na nie musi być twierdząca. Powinniśmy raczej móc uczciwie odpowiedzieć sobie czy Islandia jest odpowiednim kierunkiem dla mnie.
W naszym poradniku poruszyliśmy wiele różnych aspektów zimowego wyjazdu na Islandię, w tym: typowo zimowe atrakcje, wskazówki pogodowe, kwestie związane z poruszaniem się samochodem czy sugerowany ubiór. Przygotowaliśmy również subiektywną listę wad oraz zalet.
- Pogoda i klimat - czego się spodziewać?
- Zima na Islandii z perspektywy turysty
- Zimowe atrakcje i aktywności
- Obserwacja zorzy polarnej
- Zwiedzanie jaskiń lodowcowych
- Spacer po lodowcu lub jazda na skuterach
- Wodospady oraz inne atrakcje w zimowej scenerii
- Kąpiel w gorących źródłach
- Koń islandzki w zimowym futrze (i inne zwierzęta)
- Þorrablót - szansa na tradycyjną ucztę (tylko dla odważnych)
- Warunki na drodze i samodzielna podróż samochodem
- Co zabrać na Islandię w zimę?
- Czy zimowy wyjazd na Islandię jest rzeczywiście dużo tańszy?
Pogoda i klimat - czego się spodziewać?
Bliskość do koła podbiegunowego daje podstawy do założenia, że zimowe temperatury na Islandii powinny być zbliżone do tych arktycznych. Na szczęście nic bardziej mylnego - wyspę ogrzewa Golfsztrom (Prąd Zatokowy dostarczający ciepłą wodę z Zatoki Meksykańskiej), a temperatury w Reykjavíku i na popularnym wśród turystów południowym wybrzeżu bywają wyższe niż w niektórych krajach Europy.
W gruncie rzeczy Islandia leży w dwóch strefach klimatycznych. Południowe oraz południowo-zachodnie wybrzeże znalazło się w strefie klimatu umiarkowanego chłodnego, a na reszcie wyspy panuje klimat subpolarny. Oznacza to w uproszczeniu, że czym dalej w głąb wyspy i na północ, tym średnie temperatury są niższe. Podczas gdy śnieg na południowym wybrzeżu topi się w ciągu kilku godzin lub dni, tak na północy wysokie fałdy potrafią zalegać przez dłuższy czas. Jeśli jednak ruszamy się poza Reykjavík, to nie powinniśmy mieć najmniejszych problemów z zobaczeniem zimowej (pokrytej śniegiem) scenerii.
A jak to wygląda w liczbach? Średnia zimowa temperatura całodniowa na południu wyspy oscyluje wokół zera, więc statystycznie w ciągu dnia powinno być lekko na plusie. Nie oznacza to jednak, że taka też będzie temperatura odczuwalna - naszym największym wrogiem jest zazwyczaj siarczyście zimny, a czasami też potężny wiatr, który w ekstremalnych przypadkach potrafi przewrócić dorosłą osobę i wyrwać drzwi od samochodu.
Islandzka pogoda charakteryzuje się też dużą nieprzewidywalnością i zmiennością. Przez większość dnia może być słonecznie, żeby w sekundę pojawiła się burza śnieżna, z powodu której zamknięte zostaną drogi. Mieliśmy taką sytuację w lutym na drodze numer 1 na południu wyspy - przez większość dnia o zimie przypominały nam jedynie zaśnieżone wzniesienia na horyzoncie, a całe wybrzeże wyglądało podobnie jak w lato. Do czasu, aż złapała nas wielogodzinna śnieżyca, z powodu której nie widzieliśmy dalej niż na metr.
Tak naprawdę nigdy nie wiemy, jakiej pogody możemy się spodziewać kolejnego dnia. Stąd też biorą się tak odmiennie brzmiące relacje w sieci - turysta mający szczęście do pogody będzie inaczej wspominał wyjazd od tego, który z powodu obfitych śnieżyc ugrzązł na kilka dni w hotelu. Obie relacje będą jednak prawdziwe i świadczą o legendarnej wręcz nieprzewidywalności islandzkiej pogody.
Niestety, nie jesteśmy w stanie w żaden sposób przewidzieć warunków pogodowych na etapie zakupu biletów lotniczych. Musimy więc zawsze liczyć się z tym, że pogoda może pokrzyżować nam nasz skrupulatnie przygotowany plan.
ZDJĘCIA: Kerið - Krater Kerid zimą.
Zima na Islandii z perspektywy turysty
Wybierając się na Islandię w zimę powinniśmy wziąć pod uwagę specyfikę tego okresu. To co dla jednego będzie wadą, dla drugiego może być zaletą - np. krótki dzień w grudniu sprzyja obserwacji zorzy polarnej, ale już nie zwiedzaniu. Innym razem zalety mogą być jedynie pozorne, jak w przypadku mniejszej ilości turystów.
Plusy i minusy zimowych odwiedzin Islandii (lista subiektywna)
- Niższe ceny lotów, noclegów oraz w wypożyczalniach samochodów.
- Krótkie dni - jeśli zależy nam przede wszystkim na zwiedzaniu, to musimy pamiętać, że w zimę dni są krótkie lub bardzo krótkie - a miesiąc miesiącowi nierówny - w środku grudnia jasno będzie przez około 5 godzin, ale w drugiej połowie lutego już prawie 7.
- Nieprzewidywalna pogoda - możemy trafić na siedem słonecznych dni, lub siedem dni śnieżyc, przez które ugrzęźniemy w hotelu - zimowy wyjazd wymaga świadomości, że plan może nam się posypać z dnia na dzień. Warto mieć zawsze odpowiedni zapas czasu i nie planować wszystkiego na styk - na przykład dojechania na lotnisko na chwilę przed odlotem.
- Trudne warunki drogowe, które wymagają wolniejszej jazdy i mogą okazać się zgubne dla kierowców bez doświadczenia w jeździe zimowej.
- Utrudniony dostęp do niektórych atrakcji - w okresie zimowym dostęp do niektórych atrakcji jest ograniczony, a czasami nawet całkowicie niemożliwy - np. ścieżka umożliwiająca przejście za wodospadem Seljalandsfoss może być zamknięta, nie staniemy też na skale przy wodospadzie Gullfoss.
- Atrakcje dostępne tylko w zimę - z drugiej jednak strony czekają na nas aktywności, których nie doświadczymy latem - np. obserwacja zorzy polarnej czy możliwość zwiedzenia jaskiń lodowcowych.
Ostatnią kwestią jest mniejsza ilość turystów odwiedzających wyspę. W wielu przewodnikach możemy znaleźć wzmianki o tym, że w zimę atrakcje są mniej oblegane, ale jest to tylko połowa prawdy. Oczywiście, przy atrakcjach Złotego Kręgu czy południowego wybrzeża jest mniej turystów niż w lato, ale wciąż dużo. W ciągu dnia gejzer Strokkur jest tak samo gęsto otoczony jak w lato.
Z powodu krótkich dni tracimy za to szansę na odwiedzenie tych miejsc poza godzinami szczytu. W lecie na Islandii jest cały czas jasno. Można więc podjechać do popularnych atrakcji o 7:00 czy 8:00 rano, kiedy wielu turystów jeszcze smaczni śpi, i być przy nich praktycznie samemu. Można też wybrać się w późniejszych godzinach, po tym jak wszystkie wycieczki zorganizowane już odjadą. Niestety, strategia ta nie sprawdzi się w zimę, więc z naszej perspektywy ludzi było często więcej niż w lato!
Przykładem jest park narodowy Þingvellir, który w sezonie letnim odwiedziliśmy pod wieczór i oprócz nas na miejscu były tylko dwie osoby, a w zimę na godzinę przed zmierzchem trafiliśmy na liczne wycieczki.
Zimowe atrakcje i aktywności
Większość najważniejszych atrakcji dostępna jest przez cały rok. Pokaźną listę miejsc wartych uwagi opisaliśmy w naszym przewodniku po największych atrakcjach Islandii. Poniżej przedstawiliśmy kilka wybranych aktywności, które zarezerwowane są wyłącznie dla okresu zimowego.
Obserwacja zorzy polarnej
Możliwość zobaczenia zorzy polarnej jest magnesem przyciągającym na Islandię liczne rzesze turystów. I trudno się temu dziwić - obserwacja tego unikalnego spektaklu świateł jest niepowtarzalnym doświadczeniem.
Warto jednak zdawać sobie sprawę, że nigdy nie mamy gwarancji zobaczenia zorzy. Całkowita ciemność jest tylko jednym z wymaganych warunków, oprócz niej potrzebna jest także odpowiednia aktywność geomagnetyczna oraz bezchmurne niebo.
Zwiedzanie jaskiń lodowcowych
Inną aktywnością zarezerwowaną wyłącznie dla okresu zimowego jest możliwość zwiedzenia jaskiń lodowcowych, które formują się rokrocznie przy islandzkich lodowcach - i najczęściej wraz z nadejściem lata znikają. Ich znakiem rozpoznawczym jest niebieski (kryształowy) kolor, choć zdarzają się też bardziej szarawe, a nawet czarne.
Z powodu ich ulotnej natury nigdy nie wiemy, czego spodziewać się na miejscu. Jednego roku mogą uformować się jaskinie (lub jaskinia) o wspaniałych kształtach, a w kolejnych już nieco skromniejsze. Najlepszym sposobem na sprawdzenie wyglądu tegorocznych jaskiń jest wyszukanie aktualnych zdjęć publikowanych przez innych turystów.
Jaskinie lodowcowe możemy zwiedzać wyłącznie z przewodnikiem, zaczynając od drugiej połowy października lub początku listopada aż do marca. Wiele firm oferuje wycieczki do jaskiń utworzonych przy jęzorze lodowca Vatnajökull. Startują one z parkingu przy lagunie lodowcowej Jökulsárlón, a na miejsce wiezie nas pojazd przystosowany do pokonywania ekstremalnych warunków.
Spacer po lodowcu lub jazda na skuterach
Skoro już odwiedziliśmy jaskinie, to czemu nie wybrać się na spacer po samym lodowcu? Pierwsza myśl o takiej wyprawie może wydawać się ekstremalna, ale spacer po lodzie nie jest wcale tak wymagający jak mógłby się wydawać - dzięki otrzymanym od przewodnika rakom powinniśmy pewnie trzymać się na powierzchni.
Najwięcej wycieczek spaceruje po jęzorach największego europejskiego lodowca Vatnajökull.
Niestety, spacer po lodowcu należy do bardzo drogich atrakcji, podobnie jak jazda skuterem śnieżnym. Przejażdżki skuterami śnieżnymi organizowane są m.in. na drugim największym islandzkim lodowcu Langjokull.
Wodospady oraz inne atrakcje w zimowej scenerii
Zimowy islandzki krajobraz potrafi oczarować, a niełatwo o coś bardziej zachwycającego niż oblodzone i ośnieżone wodospady. Nawet jeśli główny strumień wody płynie nienaruszony, to otaczająca go zimowa sceneria powoduje, że jego odbiór jest zupełnie inny niż w trakcie miesięcy letnich.
Właściwie każdy element krajobrazu wygląda fenomenalnie w zimowej aurze. Przykładami są chociażby tunel lawowy Raufarhólshellir, we wnętrzu którego formują się formacje lodowe, lub przykryta śnieżną pierzyną i znana z serialu Gra o Tron góra Kirkjufell.
Jednym z największych pozytywnych zaskoczeń wyjazdu zimowego była dla nas słynna Diamentowa Plaża. Spacerując po niej w czerwcu mijaliśmy zaledwie filigranowe fragmenty lodu, i gdyby nie stado fok, to czulibyśmy duży niedosyt. Całkowicie inaczej wyglądało to w lutym, gdy plaża pełna była olbrzymich kier lodowych.
Kąpiel w gorących źródłach
Gorące źródła dostępne są przez cały rok, ale korzystanie z nich w zimowej scenerii oraz temperaturze jest niepowtarzalnym przeżyciem. Zwłaszcza w otoczeniu sypiącego śniegu, który roztapia się na chwilę przed opadnięciem na naszą głowę.
My z naszej strony możemy polecić odnowioną Sekretną Lagunę (ang. Secret Lagoon), która przez miejscowych nazywana jest po prostu starym basenem (isl. gamla laugin). Mimo niewielkiego rozmiaru powinno być tu mniej tłocznie niż na popularnej Błękitnej Lagunie.
Koń islandzki w zimowym futrze (i inne zwierzęta)
Nierozerwalnym elementem islandzkiego krajobrazu jest koń islandzki, który na mroźne miesiące przywdziewa grube i ciepłe futro. Zwierzę to przybyło na wyspę razem z wikingami ponad 1000 lat temu i stało się jednym z jej symboli. Koniki są niewielkie i bardzo towarzyskie w stosunku do ludzi. Przy niektórych farmach właściciele wystawiają pożywienie, którym możemy je nakarmić.
W zimę nie zobaczymy za to owiec, które w tym okresie przetrzymywane są pod dachem. Nie powinno to raczej martwić kierowców - warunki atmosferyczne i tak potrafią być kapryśne, więc nikt nie tęskni za pojawiającymi się znienacka na środku drogi owcami...
Podczas wyjazdu możemy spotkać również dziko żyjące zwierzęta - np. renifery, które sprowadzono na wyspę około XVIII wieku. Podczas miesięcy letnich żyją one w górach, a na zimę schodzą w doliny. Nam udało się natrafić na całe stado przy drodze numer 1, kawałek za laguną lodowcową Jökulsárlón.
Podczas odwiedzin laguny lodowcowej Jökulsárlón warto rozglądać się za krami, które płyną w przeciwnym kierunku do nurtu wody - najprawdopodobniej nie będą to odłamki lodu, a foki! My widzieliśmy je zarówno w lato, jak i w zimę.
Turyści należący do kategorii szczęściarzy mogą natrafić na lisa polarnego (nam się to niestety nie udało!). Co warte podkreślenia, lis polarny jest jedynym ssakiem, który zamieszkiwał wyspę przed jej zasiedleniem. Wszystkie inne zwierzęta zostały przywiezione przez osadników.
Þorrablót - szansa na tradycyjną ucztę (tylko dla odważnych)
Przyjeżdżając na Islandię pomiędzy połową stycznia a połową lutego trafimy na okres tradycyjnego festiwalu Þorrablót (Thorrablot). Jego historia sięga jeszcze czasów wikingów, którzy w trakcie czwartego miesiąca zimy (nazywanego Þorri) składali ofiary swoim bogom. Wraz z nadejściem chrześcijaństwa porzucono tę krwawą tradycję.
W XIX wieku przywrócono festiwal w bardziej cywilizowanej formie, a po II wojnie światowej wszedł on na stałe do islandzkiego kalendarza. W trakcie trwania Þorrablót mieszkańcy tłumnie się gromadzą i spożywają tradycyjne potrawy stanowiące podstawę kuchni ich przodków. Dania serwowane w trakcie festiwalu noszą wspólną nazwę Thorramatur i charakteryzuje je to, że dosłownie żaden fragment przyrządzanego zwierzęcia się nie marnuje..
Islandzkie restauracje w trakcie Þorrablót serwują deski degustacyjne, ale musimy lojalnie Was ostrzec - są to potrawy przeznaczone jedynie dla najodważniejszych.
Niektóre z "przysmaków" serwowane w trakcie festiwalu:
- gotowana głowa barana (isl. svið),
- piklowane jądra barana (isl. súrir hrútspungar),
- islandzka kaszanka z krwi i mięsa owcy (isl. blóðmör),
- wędzona baranina (isl. hangikjöt),
- suszony i solony dorsz (isl. saltfiskur),
- sfermentowany rekin (isl. hákarl), który jest prawdopodobnie najgorszą rzeczą, jaką zjedliśmy w całym życiu ;)
Powyższe dania podawane są z dodatkiem ciemnego żytniego chleba (isl. rúgbrauð), który tradycyjnie wypiekany był w beczkach zakopywanych w sąsiedztwie gorących źródeł.
ZDJĘCIA: Fragment zestawu z tradycyjnych islandzkich potraw festiwalu Thorramatur; 2. Sfermentowamy rekin.
Warunki na drodze i samodzielna podróż samochodem
Nie ma nic odkrywczego w stwierdzeniu, że zimowe warunki drogowe na Islandii nie należą do wymarzonych. Bywa ślisko, jezdnię nierzadko pokrywa śnieg, szybko robi się też ciemno, a większość dróg nie jest w żaden sposób oświetlona. Żeby tego było mało, to w każdym momencie musimy liczyć się z wystąpieniem śnieżycy, przez którą widoczność może zostać ograniczona do pół metra i która wymusi na nas jazdę ślimaczym tempem.
Doświadczony kierowca pamiętający srogie polskie zimy spokojnie sobie poradzi, ale osoby z mniejszymi umiejętnościami mogą mieć trudności. W ciągu dnia wielokrotnie mijaliśmy turystów oczekujących na wyciągnięcie ich z pobocza.
Śliska powierzchnia to jedno, ale najwięcej nerwów może kosztować nas jazda w śnieżycy, kiedy naprawdę niemal nic nie widać, a do tego mamy świadomość, że tuż obok ciągnie się otwarte morze. Część islandzkich dróg jest bardzo wąska, więc możemy mieć problem ze znalezieniem miejsca do zatrzymania i przeczekania.
Musimy też pamiętać, że sytuacja na drodze potrafi zmienić się błyskawicznie (w ciągu dosłownie minut), a część dróg może być zamknięta (i to nawet przez kilka dni). Przed wyruszeniem powinniśmy zawsze odwiedzić stronę road.is, na której na bieżąco podawane są warunki atmosferyczne oraz stan dróg. Warto zdawać sobie sprawę, że czasami zamykane są nawet odcinki głównej drogi numer 1.
Pozostaje kwestia wyboru odpowiedniego samochodu. W sieci można znaleźć relacje turystów, którzy wypożyczali małe budżetowe auta i spokojnie dawali sobie radę. Wszystkie dostępne do wypożyczenia samochody mają opony dostosowane do warunków zimowych, ale jeśli nie czujemy się zbyt pewnie, to warto rozważyć wybór droższego modelu zaopatrzonego w napęd na cztery koła.
Co zabrać na Islandię w zimę?
Warto podkreślić to na wstępie: nieodpowiednio dobrany ubiór może zepsuć nam cały wyjazd.
Gdybyśmy mieli wymienić tylko jedną rzecz, bez której nigdy nie ruszylibyśmy na Islandię w zimę, będą to nakładki antypoślizgowe na buty lub raczki turystyczne. Pierwsze z nich są tanie i zakupicie je już za około 20 zł. Raczki turystyczne są droższym wydatkiem. Nakładki antypoślizgowe bez problemu można zapakować do bagażu podręcznego.
Islandzki klimat sprzyja powstawaniu lodu. Czasami cała trasa od parkingu do atrakcji jest jednym wielkim lodowiskiem. Dzięki zwykłym nakładkom mogliśmy spokojnie się po niej poruszać, podczas gdy dla wielu osób postawienie nawet jednego kroku stanowiło nie lada wyzwanie. Widzieliśmy też kilka groźnie wyglądających upadków.
Inne elementy garderoby (i nie tylko), które warto zabrać ze sobą:
- Nieprzemakalna i odporna na wiatr kurtka - nie jest niczym niespotykanym, że np. w lutym potrafi spaść więcej deszczu niż śniegu. Jeśli przemokniemy, to będzie nam bardzo zimno. Równie ważna jest odporność na wiatr, który jest większym wrogiem niż same zimowe temperatury.
- Nieprzemakalne spodnie lub nieprzemakalne ochraniacze/nakładki na spodnie, które uchronią nas przed deszczem oraz przemoknięciem po wejściu w głęboki śnieg.
- Ciepłe i nieprzemakalne buty za kostki - niezastąpione do spaceru po śniegu, zwłaszcza chwilę po obfitych opadach.
- Chusta lub kominiarka do ochrony twarzy na wieczorne polowanie na zorzę (wiatr potrafi dać się we znaki) lub śnieżycę.
- Ciepłe rękawiczki - może to brzmieć jak banał, ale jeśli wybieramy się na kilkugodzinne oczekiwanie na zorzę, to bardzo ciepłe rękawiczki są niezastąpione. W zwyczajnych bardzo szybko skostnieją nam palce.
- Okulary słoneczne, które uchronią nas przed odbiciem świecącego słońca w lodzie/śniegu.
- Kostium kąpielowy do gorących źródeł.
- Statyw - niezbędny do zrobienia dobrego zdjęcia zorzy polarnej.
Czy zimowy wyjazd na Islandię jest rzeczywiście dużo tańszy?
Odpowiedź na to pytanie jest jedna - to zależy. Jeśli upolujemy bardzo tani lot i wybierzemy opcję najbardziej oszczędnościową, czyli mały budżetowy samochód, to w porównaniu z wyjazdem w terminie letnim uda nam się zejść z kosztów.
Z drugiej jednak strony, jeśli chcielibyśmy wypożyczyć mocniejszy pojazd z napędem na cztery koła, to koszt wypożyczenia będzie wyższy niż w lato, kiedy to bez żadnych problemów objedziemy malutkim budżetowym autem całą wyspę (sprawdziliśmy to empirycznie).
Gorzej, jeśli nie czujemy się na siłach samodzielnie prowadzić samochodu w warunkach zimowych. Nawet podstawowe wycieczki nie należą do tanich, a dwu- lub więcej dniowe są znacznie droższe niż podróż na własną rękę.
Do tego dochodzą atrakcje zimowe - dla przykładu zwiedzanie jaskiń lodowcowych kosztuje dobrych kilkaset złotych. Nie mówiąc nic o skuterach oraz podobnych aktywnościach.
Noclegi są oczywiście tańsze w zimę i mniej oblegane, ale w lato wielu turystów nocuje na kempingach, więc są w stanie zapłacić mniej niż za najtańsze zakwaterowanie pod dachem.
Kolejną kwestią są krótkie dni oraz większe pragnienie zjedzenia czegoś ciepłego - ceny w restauracjach i barach są równie wysokie przez cały rok.
Podsumowując - zimowy wyjazd na Islandię może być o wiele tańszy niż letni, ale tylko przy wyborze najbardziej budżetowych opcji. W innym przypadku wydamy podobną sumę. Pozostaje też kwestia liczby atrakcji - nawet jeśli w lato zapłacimy więcej, to dzięki białym nocom i bardziej przewidywalnej pogodzie zobaczymy o wiele więcej.